Posty

Wyświetlanie postów z 2015

Jesień...

Obraz

Jeszcze...

Obraz
Taka moja Droga. Czasem niczym Kirke zatrzymuje mnie na swej Ajai, a czasem gna do przodu na złamanie karku. Piękne to i niepokojące. A z pewnością zniewalające. I czuję czasem, że niewielki mam na to wpływ, że Wszechświat nie czeka na moją odpowiedź. Może to i słusznie, bo gdybym zaczął się zastanawiać i rozważać wszystkie za i przeciw, zardzewiałbym w jakiejś przystani. Jeszcze nie gnam, jeszcze wiatru w żagle dobrze nie chwytam, bo i one swoją historię mają zapisaną, porwaną w strzępy i odtwarzaną szew po szwie. Jeszcze zbyt mocno trzymam się dna, nie jedną a dziesiątkami kotwic. To nic. Wierzę, że przyjdzie czas i na nie! Na razie tylko w deszczu przychodzą do mnie wizje...  

Droga w czasie

Obraz
Lata zamysłów, planowań i odwlekania, choć cele położone są w okolicy Lublina (ok. 50km.!). Jednak jakoś się nie składało. Tym razem było inaczej. Po prostu, wieczorem pomyślałem, a na drugi dzień wsiadłem do samochodu i ruszyłem drogą w przestrzeń, ale chyba przede wszystkim w czas. Najpierw moja droga zawiodła mnie do Chodlika. Największego, jakby nie było, ośrodka plemiennego w moich stronach. Ogrom założenia robi wrażenie, choć dziś rozmyte jest ono przez porastające wszystko krzaki i drzewa. Stojąc pośrodku majdanu miałem problem, by sobie uzmysłowić co mnie otacza i po czym stąpam. Dopiero kiedy opuściłem teren grodziska próbując obejść je wokół, po każdym niemal kroku docierało do mnie coraz wyraźniej, z czym mam do czynienia. Usiadłem na chwilę u zbiegu polnych dróg kontemplując otaczającą mnie rzeczywistość. Uderzająca cisza. Żadnego szumu przejeżdżających samochodów, żadnego gwaru ludzkich głosów. Tylko śpiew ptaków i raz na jakiś czas szum otaczających mnie traw. Mógłby

Zabawy ze światłem

Obraz
Zostałem zwabiony do baru w Zamościu. Sam przybytek ciekawy i pełen kontrastów, lecz o wiele ciekawsza wydała mi się prowadząca do niego krętymi korytarzami droga...

Jakiś taki dzień poetycki...

Piszę do ciebie list Z niezliczonej liczby światów Podczas gdy ty Czytasz to tylko w swoim Alternatywnym do bólu marzeń A ja właśnie piszę ze szczytu I wszystko pode mną A ja właśnie piszę z głębin I wszystko mnie otacza A ja właśnie piórem marzeń Zapełniam arkusz twoich myśli Wyjdź do mnie śmiało Jestem piórem u twego skrzydła 05.03.2009

Lazy Summer Day?

Obraz

Brand New Way

Zawsze układam się z Drogą. Tą, którą podążam, a nawet tą, która po prostu jest gdzieś tam. Zawsze przede mną niedokonanie. NIE-DO-KONANIE, a zatem również NIE ZDĄŻENIE! Jakież to jasne! Tak oczywiste, a dopiero od tak niedawna! Dokonanie, dokończenie, zdążenie (czyż nie jest to dokonanie dążenia!), koniec, the end, napisy końcowe. Dokonaj, to nic innego jak Zrób Swoje i Giń! Do KONAJ. Miła wizja, nieprawdaż? Zatem nie DO, a KONANIE! Ot, i cel naszej egzystencji... Innego sensu nabiera moje jeżdżenie, przemieszczanie się, zarówno w przestrzeni jak i czasie: niejednokrotnie po przebyciu długiej trasy mylą mi się dni, a nawet tygodnie. Czasem cofam się w czasie świadomością tkwiąc we wtorku, podczas gdy jest już czwartek. Albo przeciwnie - jestem we wtorku myśląc, że jest już np. sobota... [ Źródła tego stanu rzeczy doszukuję się w snach. Tych ostatnio tyle, co kot napłakał, ale kiedyś narzucały mi się rozciągając swój oniryzm na rzeczywistość poza senną. Jeden z nich dotyczył czas