Droga w czasie


Lata zamysłów, planowań i odwlekania, choć cele położone są w okolicy Lublina (ok. 50km.!). Jednak jakoś się nie składało. Tym razem było inaczej. Po prostu, wieczorem pomyślałem, a na drugi dzień wsiadłem do samochodu i ruszyłem drogą w przestrzeń, ale chyba przede wszystkim w czas.

Najpierw moja droga zawiodła mnie do Chodlika. Największego, jakby nie było, ośrodka plemiennego w moich stronach. Ogrom założenia robi wrażenie, choć dziś rozmyte jest ono przez porastające wszystko krzaki i drzewa. Stojąc pośrodku majdanu miałem problem, by sobie uzmysłowić co mnie otacza i po czym stąpam. Dopiero kiedy opuściłem teren grodziska próbując obejść je wokół, po każdym niemal kroku docierało do mnie coraz wyraźniej, z czym mam do czynienia. Usiadłem na chwilę u zbiegu polnych dróg kontemplując otaczającą mnie rzeczywistość. Uderzająca cisza. Żadnego szumu przejeżdżających samochodów, żadnego gwaru ludzkich głosów. Tylko śpiew ptaków i raz na jakiś czas szum otaczających mnie traw. Mógłbym tam siedzieć bardzo długo, ale popędzała mnie myśl o kolejnym punkcie na mojej mapie -Żmijowiskach.

Grodziska strzegą stylizowane, współczesne rzeźby. Mimo świadomości ich niemowlęcego wieku czułem, że wyjątkowo dobrze tu pasują. Sam gród malutki w porównaniu z Chodlikiem, ale częściowo zachowane oraz zrekonstruowane umocnienia, brama i fosa robią spore wrażenie. Tuż za bramą znajduje się rekonstrukcja osady istniejącej tu za czasów funkcjonowania warowni. Mimo, że wzór służący do odbudowy chat pochodzi m. in. z Chodlika, to i tak pasują tu wyjątkowo dobrze. Wsiąkłem... Usiadłem na ławeczce ustawionej naprzeciwko bramy i odleciałem. Nawet nie wiem czy o czymś myślałem. Po prostu siedziałem sobie zapatrzony i chłonąłem energię płynącą z tego miejsca. 

A może oddawałem swoją, ponieważ po powrocie do Lublina czułem się wyjątkowo wyczerpany: jakbym przeszedł kilkanaście kilometrów z plecakiem... 

To miejsce mnie przyciąga...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jakiś taki dzień poetycki...